poniedziałek, 13 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 2 Nie ma większej ra­dości dla głupiego, jak zna­leźć głup­sze­go od siebie.

Nie ma większej ra­dości dla głupiego, jak zna­leźć głup­sze­go od siebie.  
-  Aleksander Fredro

Jednak postawiłam na swoim. Jak zawsze z resztą.
Osłabiony demon, był no cóż.... Trochę ciężki. Jakoś udało nam się go wnieść do instytutu. To było już zupełnie dziwne. Przecież cały budynek był otoczony różnymi zaklęciami. Sylv przypuszczał, że to przez tą dziwną jakby-runę. Może miał racje. On zwykle miał racje.
- Na Anioła! - krzyknęła zaskoczona Myra Branwell, tymczasowa kierowniczka instytutu Londyńskiego. Tymczasowa, bo obecnemu kierownikowi Tomasowi Abberline'owi postawiono dość gorszące zarzuty i najprawdopodobniej Myra miała zająć jego miejsce.
- Co to jest! - wykrzyknęła wskazując długim kościstym i dość bladym palcem na demona.
- Nasze nowe zwierzątko, Dragan - odparł uśmiechając się jak głupi Al. Z resztą on zawsze się tak uśmiechał. Szturchnęłam go w bok.
- Od kiedy demony są zwierzątkami domowymi? - powiedziała ze zgrozą pani Branwell. - Proszę natychmiast mi wytłumaczyć... Dlaczego w moim hallu jest nieprzytomny Demon!? - dokończyła jak zwykle histerycznym głosem Myra.
- Niech ci to wszystko Lily wyjaśni - powiedział Sylv. Rzuciłam mu groźne spojrzenie po czym zaczęłam opowiadać o tym jakie skutki miała nasza misja. O tajemnym przejściu o dziwnym-znaku-runie. I w końcu o Draganie.
Myra słysząc naszą opowieść robiła się coraz bardziej czerwona, jakby zaraz miała wybuchnąć niczym wulkan. W końcu gdy myśleliśmy, że nie wytrzyma, ale po chwili przemówiła zadziwiająco łagodnym głosem.
- To. Sprawa. Dla. Cichych. Braci. - cedziła każde słowo i starała się, co było widoczne, aby jej głos brzmiał łagodnie i spokojnie. - Alosyusie... Wyślij im wiadomość, a wy zanieście naszego... Naszego gościa do... Sali szpitalnej - odparła i odwróciła się na pięcie, idąc w stronę swojego gabinetu.
I tak właśnie ja i Sylvain musieliśmy dźwigać ciężkiego demona do sali szpitalnej, gdzie ledwo zmieścił się na łóżku. Taki był wielki!
- Ciekawe kiedy się obudzi - zadumałam porównując nasze niby-runy. Były identyczne. Westchnęłam.
- Mam nadzieje że to nie jest jakaś klątwa, czy coś wiążącego. - wypowiedziałam swoje obawy na głos.
- Och... Nie martw się Lil. - uśmiechnął się do mnie Sylv. - Nieważne co by to było... To zawsze da się to jakoś odkręcić. Mam nadzieje że nam nie umarł, bo inaczej mielibyśmy problem... - zaśmiał się, jakby to miałoby być zabawne.
Nagle do sali wpadł zdyszany i czerwony na twarzy Al.
- Coś się stało? Czyżby Lucy znów atakowała? - zaśmialiśmy się razem z Sylvainem, który to powiedział. Lucy była niezwykła. Należała do przyziemnych, jednak miała wzrok, dlatego żyła razem z nami w instytucie. Zauroczona była w Alu tak bardzo, że każdego z nas to śmieszyło. Po prostu napastowała biednego chłopaka, a ten miał już jej po dziurki w nosie. Dziewczyna gotowa, sprzątała, robiła wszelkie prace w instytucie. Była silną, krępą i w cale nie brzydką dziewiętnastolatką. Czasami zastanawiałam się dlaczego Al ją odrzuca, jednak później przypominałam sobie o jej natręctwie i wszystko było jasne.
Nie odpowiedział. Oboje z Sylvain'em uznaliśmy to za potwierdzenie i zaśmialiśmy się po raz kolejny. Nasze żarty przerwało ciche charknięcie.
- Cicho! Obudził się ! - skarciłam ich pomimo tego, że ja też się śmiałam.
Dragan wyglądał jakby bardzo go coś bolało, wydawał z siebie charknięcia, po czym gwałtownie otworzył niebieskie oczy. Aż się cofnęłam i wpadłam wprost na Ala.
- O! Nie wiedziałem, że tak na mnie lecisz... - puścił mi oczko, a ja zdzieliłam go po jego rudawej głowie. Takie teksty były na porządku dziennym, tak to jest jak w drużynie jest się jedyną dziewczyną.
- Mali Nocni Łowcy. Co mi zrobiliście? - spytał demon słabym zachrypniętym głosem. - Nigdy się tak nie czułem. - prychnął i od razu spiorunował mnie wzrokiem, jakbym to ja była wszystkiemu winna... No dobrze, przecież to ja nalegałam żeby go tutaj przywlec, ale.... Powinien mi dziękować że jeszcze żyje!
- Od dziś będziesz naszym nowym zwierzątkiem domowym. Mam nadzieje, że znajdziesz przyjaciół wśród pająków, lub kruków.- uśmiechnął się głupkowato Alosyus, gładząc go jeszcze po włosach. Zachichotałam cicho.
- Och panie Starkweather. - Sylvain udał głos Myry - Zachowuje się pan jak dziecko. Proszę by zachowywał się pan jak dojrzały Nocny Łowca - odparł i uśmiechnął się.  Jak ja ich uwielbiam! Zawsze, nawet w najgorszych momentach, oni potrafią tak beztrosko i wesoło żartować. Al udał, że go to ruszyło. Demon, co dziwne, nie odzywał się. Tylko patrzył. Nie odpowiedział nawet na nasze zaczepki.
- Jesteś w instytucie. Nie wiem jak, ale jesteś. Mamy problem. Przez ciebie. - tu uniosła swoją naznaczoną dłoń. - To naznaczyło nas kiedy mnie dotknąłeś, więc musimy to odkręcić. Nawet nie wiemy co to jest! Więc, tak jakby, jesteś naszym więźniem. Czuj się jak w domu!- uśmiechnęłam się do niego. To dziwne, ale zrobiło mi się go troszeczkę żal. Opanuj się! Jesteś Lilanna Lovelace, Nocna Łowczyni. Nocnym Łowcą nigdy nie jest żal demonów, nigdy nie czują współczucia dla nich. To zakała tego świata i tyle.
- Cisi bracia przybyli, proszą byście opuścili salę na czas ich... Przesłuchań - w drzwiach stała Lucy i mówiąc to miała wzrok wbity w Ala. To był wzrok bardzo zdesperowanej kobiety. Słyszałam jak Al przełyka nerwowo ślinę i wie, że już nie ma dokąd uciec.



Po wizycie Cichych braci sprawa została rozstrzygnięta. To było coś na wzór zaklęcia wiążącego, tylko w płynnej wersji. Marne były szanse na to, że jakiś wielki czarownik będzie potrafił to odwrócić. Ale zawsze trzeba było spróbować. Myra posłała więc po jakiegoś wielkiego czarownika. Natomiast my z Sylvainem stwierdziliśmy, że jeśli to nie zadziała, będziemy musieli odnaleźć osobę, która uwarzyła tą dziwną miksturę. O ile jeszcze żyje. Bo jeśli nie... To cóż... Naprawdę będą mieć problem.
Cały czas ciągnęło mnie do sali, w której leżał słaby demon. To chyba instytut tak na niego działał, bo był tak słaby, że nawet nie potrafił wstać z łóżka. Cały czas przechodziłam jakimś dziwnym cudem w pobliżu drzwi, aż w końcu stwierdziłam, że trzeba to przerwać.  Jednak jak weszłam... Okazało się że Dragana nie ma! Musiałam natychmiast podnieść alarm, gdy nagle spadło na mnie coś bardzo ciężkiego z góry. Właśnie na mnie leżał słaby demon. Najwidoczniej próbował swoich super-demonicznych mocy z nagłym przypływem siły i jak widać spadł. Oczywiście żeby było ciekawiej jego głowa wylądowała pomiędzy moimi piersiami.
- Na Anioła! Ty przeklęty demonie! Złaź ze mnie! Co ty sobie myślisz że jakimś kurde nietoperzem jesteś, czy co! - wrzeszczałam na niego, a ten z leniwym uśmiechem po prostu zamknął moje usta swoją wielką dłonią. Najwidoczniej czuł się już lepiej.
- Chciałem zobaczyć czy uda mi się wyjść tym oknem na suficie, no ale zjawiłaś się ty i tak jakoś ściągnęło mnie w dół, Jagniątko. - puścił mi oczko, beztrosko leżąc na mnie, lecz nie całym swoim ciężarem. - Wiesz co... Jakoś nie za miękkie te twoje poduszeczki - spojrzał wymownie na mój dość skromny, ale jednak biust. Nie musiałam być jakąś cycatą laleczką. Byłam Nocnym Łowcą. Zignorowałam jego słowa, spychając go z siebie. Na szczęście jeszcze nie doszedł pełni do siebie, bo udało mi się go zepchnąć. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do środka wpadł Al z Sylvainem. Widząc nas oczywiście śmiali się głupkowato.
- Och Lil, czy ty nie wiesz, że jak będziesz robić "To" z demonem to złapiesz demoniczną ospę? - pokręcił głową Sylvain. 
- Wypraszam sobie jestem czysty. Jestem tym większym demonem. - skrzywił się Dragan.
- Demon to demon - prychnęłam z pogardą spychając go do końca z siebie.
- Może wiesz... Trzeba go przywiązać do łóżka, w tedy już cię nie zaskoczy Lily - puścił mi oczko Al, poruszając zabawnie brwiami. Ci to mieli pomysły! Tylko przyjemności i walki im w głowie! 
- Wiesz to w cale nie jest taki zły pomysł, przynajmniej nie próbowałby znowu robić z siebie nietoperza. - bąknęłam cała czerwona na twarzy.

______________________
Hej, hej i czołem... Kluski z barszczem, czy coś..xd
Rozdział ten w pełni napisany został przez Karou. Ja jedynie poprawiałam, co uwierzcie, okazało się bardzo żmudną pracą, która kosztowała mnie sporo nerwów. Ale tak o to, po wielkich męczarniach, powstał ten wspaniały rozdział, który odzwierciedla duszę Karou, bo cycki to podstawa! - Shy

Bo jak ktoś nie chce znaleźć odrobiny chęci to tak już jest kochanie <3  A cycki i nietoperz no wiecie musiałam coś zrobić by aż tak nudnawo nie było, a ja rysuje sobie tag xoxoxo - Karou




Kłaniamy się nisko, Shy & Karou

5 komentarzy:

  1. Witam. Może podajcie link bloga na jakiś stronach albo coś, bo treść wspaniała, a talent niesamowity! Szkoda by to się zmarnowało, a bloga trzeba rozgłaszać żeby mieć czytelników ;3 ja będę wpadać, czytać i komentować. Cudo.;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Buahahaha demoniczna ospa, bosz...przypomniało mi to Mechaniczną Księżniczkę i padłam na ryjek :D Macie fajny styl pisania, trochę szlifierki i będzie gitez majonez. Lily jest ciekawą bohaterką bo lubię takie dziewczyny z cojones ;) Za to jej kuzyni to wredne małe bestyjki, to mi się podoba! Czekam na więcej.
    Przypominajcie mi o sobie proszę na http://bellatrixremus-story.blogspot.com/ lub http://finamorestory.blogspot.com/
    Z góry dziękuwa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zboczony demon. ^^ Już go uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowa mi odjęło *o*
    Boski rozdział.
    Cały blog jest boski *o*
    Widać, że macie pomysł na tą historię ;)
    Będę czytać na bieżąco ;3
    Ale prosiłabym o powiadamianie mnie albo na blogu [ http://wyobraznia-to-klucz-do-nowego-swiata.blogspot.com/ ]
    Albo na gg: 46009849

    Pozdrawiam, zapraszam do siebie i czekam na kolejny rozdział *O*
    Clar

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihi. świetne. ma Cie cudne poczucie humoru. BD śledzić ;)

    OdpowiedzUsuń